Jak z tą refundacją leków?
Cena za oszczędzanie na zdrowiu jest wysoka. Dofinansowanie refundacji leków ze środków publicznych jest dalece niewystarczające i niepokojące. Mamy ostatnie miejsce w UE - nieco ponad 550 zł na jednego mieszkańca, podczas gdy średnia dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej to 1050 zł. Inwestycja w refundację leków dla naszych podopiecznych jest trzykrotnie bardziej opłacalna niż inwestycja w inne obszary systemu ochrony zdrowia. Tylko 0,3% leków refundowanych w Polsce to leki nowoczesne, umożliwiające leczenie zgodne z aktualną wiedzą medyczną, podczas gdy w większości krajów krajach europejskich wydatki refundacyjne na leki są 5-10 krotnie wyższe. Środki przeznaczane na finansowanie programów lekowych stanowią znikomą część (w ramach tych programów państwo finansuje leczenie najcięższych chorób, w tym między innymi nowotworów, chorób rzadkich czy chorób autoimmunologicznych). Polscy pacjenci mają bardzo ograniczony dostęp do innowacyjnych terapii, także w mojej specjalności. Pojawiły się pierwsze bardzo nieśmiałe próby refundacji najnowszych 2 grup leków: flozyn i GLP-1. Paradoks polega na tym, że nie można tych drogich leków z odpłatnością 30% przepisać w okresie, w którym przyniosłyby per saldo najlepsze korzyści zdrowotne dla chorego. Zwiększenie budżetu na refundację leków oraz stała szkoła prewencji pierwotnej i wtórnej w cywilizacyjnych chorobach metabolicznych w tym nauczanie podopiecznych w zakresie prozdrowotnego stylu życia obejmującego odżywianie i codzienny leczniczy trening mięśniowy, a także samo leczenie oparte na samokontroli, w krótkim czasie przyniosłoby bardzo wymierne korzyści zdrowotne, w tym oszczędności finansowe, znacznie przekraczające sumy wydatkowane na dofinansowanie pacjentom płatności za skuteczne terapie lekowe.