Antyoksydanty dobre – wolne rodniki złe; podtytuł cztery nogi dobre, dwie nogi złe
Internet, media i reklamy pełne są ostrzeżeń przed wolnymi rodnikami w niezdrowej konserwowanej żywności, zanieczyszczonej wodzie, powietrzu, wywoływanym stresem, promieniowaniem, zanieczyszczeniami środowiska. Wchłaniając je narażamy się na wiele chorób, na czele z nowotworami i chorobami układu krążenia. Radą na to mają być „zmiatacze” wolnych rodników i antyoksydanty. Tymczasem wolne rodniki są wytwarzane przede wszystkim przez własny organizm, odgrywają rolę zarówno w powstawaniu chorób, jak i w obronie przed nimi.
To, że w powstawaniu wielu chorób dostrzegamy znaczenie „wolnych rodników” – nie znaczy, że unikniemy ich poprzez substancje określane jako „zmiatacze” i antyoksydanty. Dotąd prowadzone badania nie wykazały korzyści z ich stosowania. Korzyści ze stosowania zdrowej diety i zdrowego trybu życia nie podlegają dyskusji, lecz działanie substancji uznawanych za sprzyjające zdrowiu (na przykład flawonoidów, wielonienasyconych tłuszczów, witamin) opiera się na wielu różnych mechanizmach, niekoniecznie o działaniu antyoksydacyjnym i zmiatającym. Mantra nadal obowiązuje, aby przeżyć niezbędne jest konsumowanie najróżniejszych antyoksydantów i „zmiataczy” wolnych rodników. Wolne rodniki to reaktywne formy tlenu (ROS). Wspólnym mianownikiem wszystkich tych substancji jest ich działanie utleniające. Można je zidentyfikować w żywych organizmach, są normalnymi składowymi metabolizmu, są ciągle produkowane i zużywane w trakcie normalnych czynności życiowych przez wszystkie komórki. Wiele chorób ma związek z zaburzeniami metabolizmu poprzez utlenianie. Na przykład centralną rolę w patogenezie miażdżycy odgrywa tworzenie oxLDL – utlenionych lipoprotein nieprawidłowo zmodyfikowanymi przez utlenianie, albo promieniowanie jonizujące. Teoria starzenia się wskazuje na brak równowagi pomiędzy tworzeniem wolnych rodników a ich utylizacją, czyli tzw. stres oksydacyjny. Do grupy chorób podejrzanych o wywoływanie przez stres oksydacyjny dołączyły choroby neurodegeneracyjne, nowotwory, cukrzyca i wiele innych. Powstały specjalistyczne stowarzyszenia naukowe jak Society for Free Radical Research, specjalistyczne czasopisma: Free Radical Biology & Medicine czy Antioxidants and Redox Signaling ze znaczącym Impact Factor. Przemysł zmiataczy ROS szczególnie ukochał witaminy E, C i beta-karoten. Pomimo, że koncepcja stresu oksydacyjnego w patogenezie chorób ma niekwestionowane podstawy, to nie udał się żaden z dużych programów badawczych z użyciem suplementów diety i środków farmakologicznych o działaniu stricte „zmiatającym wolne rodniki” czy „przeciwutleniajacym”. Badania takie prowadzono z założeniem, iż ujawni się nie tylko znane od dawna działanie zapobiegające chorobom niedoborowym, ale ujawnią się dodatkowe korzyści z działania przeciwutleniającego. Tak jednak się nie stało. Bowiem żywa komórka posiada własne mechanizmy utrzymujące potencjał redukcyjno-oksydacyjny, nieporównywalnie potężniejsze od działania substancji antyutleniających. Korzystne efekty wykazano w przypadku diety śródziemnomorskiej, z dużą ilością ryb i owoców morza. Tłuszcze roślinne i morskie zawierają nienasycone kwasy tłuszczowe, nader łatwo tworzące nadtlenki, zatem potencjalnie powinny być gorsze od tłuszczów zwierzęcych. Wysiłek fizyczny generuje zwiększoną ilość wolnych rodników, zatem powinien być gorszy niż brak aktywności fizycznej, a przecież tak nie jest.
Najwymowniejszym przykładem blamażu w tym zakresie okazała się sprawa selenu. Pierwiastek ten wchodzi w skład wielu enzymów antyoksydacyjnych. Suplementacja powinna zmniejszyć ryzyko chorób neurodegeneracyjnych czy metabolicznych jak cukrzyca. Zdążyliśmy już się najeść selenu, gdy wykazano, iż jego suplementacja zwiększa częstość tych schorzeń. W przypadku flawonoidów, sztandarowych składników zdrowej diety przedstawiono wiele mechanizmów alternatywnych na przykład unieczynnianie substancji prokarcinogennych już w przewodzie pokarmowym i kilkadziesiąt różnych mechanizmów ich działania. Zdaje się, że one w ogóle nie mają takiego działania in vivo jak się spodziewamy, trudno je zaliczyć do zmiataczy wolnych rodników. Ograniczenia dietetyczne tłuszczów i kaloryczności zmniejszają poziom frakcji LDL cholesterolu, zatem zmniejszają poziom substratu i przez to zmniejszają efekt utlenienia LDL. Każda choroba ma swoje mechanizmy patogenetyczne, w ich skład mogą wchodzić mechanizmy stresu oksydacyjnego. Rzecz w tym, iż przeciwdziałanie im nie da się sprowadzić do bezmyślnego „zmiatania” wolnych rodników . Tymczasem reklamowane są coraz to lepsze i oczywiście droższe specyfiki działające przeciwutleniająco. Piękny kwiat iluzji kwitnie.