Moje poranne mentalne zawirowania

Cena pasków do pomiaru glukozy we krwi zawiera również koszt glukometru wydawanego jako pakiet startowy na wyraźną prośbę pacjenta. Naszła mnie konstatacja, że dać małpie brzytwę to sobie zrobi krzywdę. Jak zwykle diabeł ukryty jest w szczegółach. Tylko wprawny i doświadczony diabetolog ze swoim zespołem potrafi szybko i skutecznie wykorzystywać wszystkie zalety i wady glukometrów stosownie do możliwości mentalnych chorego, lub jego rodziny. Przez wiele lat pakiet startowy był w gestii zespołu leczniczego, a chory kwitował bezpłatny odbiór narzędzia niezbędnego do codziennej akomodacji w leczeniu w zakresie uprawnień scedowanych na niego przez leczących. Mało tego, w ambulatoryjnej historii choroby odnotowujemy ten fakt. Tymczasem MZ artykułuje sufitowe insynuacje, że w dużej większości pacjenci nadużywali samokontroli w zakresie pomiaru cukru we krwi. Przy czym MZ twierdzi, że niewielka odpłatność za paski ograniczy chęć do nadmiernego kontrolowania glikemii bez szkody dla efektów leczenia. Paradoksalnie powołuje się na opinię konsultanta krajowego prof. Strojka, z której wynika, że 40%. chorych deklaruje, że nie koryguje leczenia lub diety w zależności od wyników samokontroli. Skąd się to wzięło, jakie było źródło tych informacji i na jakiej reprezentatywnej kohorcie pacjentów? Wniosek mój jest następujący: jeżeli na Śląsku tak leczą, że samokontrola nie przekłada się na autonomiczne decyzje lecznicze samego chorego, to może nam być tylko smutno z tego powodu. W mniemaniu Ministerstwa Zdrowia wprowadzenie wyższej odpłatności za paski do glukometrów ograniczy proceder, gdzie chorzy wykonują oznaczenia równolegle na kilku aparatach co powoduje nieuzasadnione zużywanie pasków. Od lat wkładamy naszym podopiecznym do głowy, że muszą opierać się wyłącznie na wynikach z osobistego jedynego glukometru. Wyjaśniamy: na czym polegają różnice w tych orientacyjnych pomiarach na różnych glukometrach, że szczoteczki do zębów też się nie pożycza, że wyniki zmieniają się z chwili na chwilę i nie ma sensu za nimi „gonić”, że nie ma znaczenia pojedynczy pomiar, lecz trend, a do tego potrzebne są co najmniej 2 punkty czasowe określone na tę okoliczność destabilizacji przez lekarza prowadzącego itd. Wprowadzenie odpłatności dla pasków ograniczyłoby ten proceder według MZ, który my lekarze w nadziei na stępienie postępu choroby zalecamy naszym chorym. To swoiste qui, pro, quo. Albo lepiej surrealistyczny skecz z cyrku Monty Pyatona. Zniesienie ryczałtowej podstawowej opłaty na paski (3,20zł) do wszystkich rodzajów glukometrów uderzy najbardziej w dzieci, gdzie wymaga się minimum 6-8 pomiarów/dobę, a u korzystających z pompy insulinowej wykonuje się ich jeszcze więcej. Skreślenie pasków z listy ryczałtowej oznacza dla rodziców wzrost wydatków o około 200 zł miesięcznie, bowiem myk MZ polega na tym, że aktualny ryczałt na różne paski jest wyższy od jednolitego ryczałtu z okresu z przed reformy refundacyjnej. Możemy tylko apelować do decydentów poprzez naszych statutowych przedstawicieli, że per saldo skuteczniejsze leczenie bardziej się państwu w odległych skutkach opłaca, aniżeli gorsze, oparte na słabej samokontroli leczenia choroby cukrzycowej. Nie możemy zakładać, że większość naszych podopiecznych to masochiści, którzy mimo nienagannej techniki codziennego wielokrotnego dziurkowania skóry określonych pól na opuszkach palców, lub płatku usznym, czy innych okolicach ciała, robią to z jakimś upodobaniem. Naszą ambicją jest aby tę samokontrolę ograniczyć po pewnym czasie do niezbędnego minimum, aby choroba nie przerastała chorego i nie obniżała jego jakości życia.