ul. Zgierska 2/8, 91-002 Łódź


dr n. med. Zygmunt Trojanowski

specjalista chorób wewnętrznych i diabetologii


dietetyk - Urszula Sobiecka-Trojanowska
porady dietetyka w zakresie chorób cywilizacyjnych

Zapisy nr tel.: 602-395-601

PRYWATNY GABINET LEKARSKI

ul. Zgierska 2/8, 91-002 Łódź


dr n. med. Zygmunt Trojanowski
specjalista chorób wewnętrznych i diabetologii

dietetyk - Urszula Sobiecka-Trojanowska
porady w zakresie chorób cywilizacyjnych

PRYWATNY GABINET LEKARSKI

91. edycja Biegu Wazów poza nami

P.scr: 8.03.2015

91. edycja Biegu Wazów najstarszego, najdłuższego i największego na świecie maratonu narciarskiego rozgrywanego w Szwecji od 1922 roku jest za nami. Bieg rozpoczął się o godzinie 8 rano w miejscowości Saelen, a zakończył po 90 kilometrach w Mora. To historyczna trasa, w 1521 roku podczas wojny duńsko-szwedzkiej przyszły król Szwecji Gustaw Waza na niej właśnie ucieczką na nartach do Norwegii uratował życie. Liczba startujących jest od 2010 roku ograniczona do 15.800 zawodników.

Popularność imprezy jest tak duża, że po otwarciu internetowej rejestracji, w marcu przed rokiem, lista startowa została zamknięta po 90 sekundach. Zgłoszeni do tegorocznej edycji reprezentowali 40 krajów. Najmłodszy biegacz miał 18 lat, a najstarszy 89. Najlepszą z kobiet okazała się Justyna Kowalczyk. Polka dotarła do mety z czasem 4:41:02. Reprezentantka Polski okazała się zdecydowanie lepsza od konkurentek. Wygrana Justyny Kowalczyk jest pierwszym polskim triumfem w prestiżowym Biegu Wazów. Postęp trwa nadal (w sprzęcie, w treningach wytrzymałościowych, żywności specjalnej, w dyspozycji psychofizycznej) we wszystkim. Przed 20 laty, a to zapamiętałem 6,5 godziny na tym dystansie uznano za rekord nie do przekroczenia, kres ludzkich możliwości. Zastanawiam się, do czego to wszystko zmierza? Mimo, że jestem fanem tego sportu, jako lekarz wiele widziałem i spostrzegam nadal. Te omdlenia i utraty przytomności na mecie, te olbrzymie przeciążenia organizmu ujawniające swoje skutki po latach o różnym obrazie niewydolności krążeniowo-sercowej przeważnie całego serca, te zniszczone stawy, samoistne złamania typu gałązka, depresje i samobójstwa wspaniałych ludzi. Tego jest nazbyt wiele, aby o tym milczeć. Przez sport do kalectwa i śmierci – to ma swój ponury sens. My, lekarze zajmujący się codziennym leczniczym treningiem mięśniowym jako lekiem wiemy, że niemal każdy wysiłek może być lekiem, ale i przyczyną śmierci. Ten sam wysiłek na małej mocy, w dłuższym przedziale czasu, po przygotowaniu nawet w niewydolności krążenia będzie lekiem, w krótkim czasie o dużej mocy może być przyczyną śmierci. To paradoksy, w medycynie zdarzają się często. Nasi praprzodkowie polując na wycieńczenie uprawiali w pogoni za zranioną zwierzyną jogging nie running – wielogodzinne truchtanie, nie gonitwa na śmierć i życie, nie jesteśmy do tego ewolucyjnie przygotowani.

 

 

Polecane nowości na stronie