Unijny smak chemii

W Unii Europejskiej 70 tys. przemysłowych związków chemicznych znajduje się w milionie zarejestrowanych urzędowo receptur na produkty codziennego użytku, w tym na żywność i napoje. Jemy i pijemy „zdrową chemię”, która nie musiałaby występować w formie przemysłowej w produktach żywnościowych, gdyby nie interes producentów i handlarzy.

Ich troska o trwałość, atrakcyjny wygląd, kuszący zapach, lepszy smak, dyktowana jest względami wyłącznie ekonomicznymi. Dla przykładu sok owocowy reklamowany jako w 100 procentach naturalny, ma na pudełku wydrukowaną małymi literkami listę kryptonimów E. Problemem jest to, że wpływ zawartych w żywności substancji na zdrowie człowieka nie jest do końca poznany. Nie znamy odległych skutków zdrowotnych mieszanek choćby kilku chemikaliów znajdujących się w kilku spożywanych jednocześnie produktach. Naukowcy mają rację dowodząc, że substancja X jest nieszkodliwa, ale nie mogą twierdzić, że to samo dotyczy mieszanki X z Y, czy jeszcze kilku innymi. Obrońcy chemizacji naszych stołów twierdzą, że większość tych substancji występuje w przyrodzie. Rośliny produkują na przykład najbardziej toksyczne z wytworzonych przez ludzkość trucizn – PCB, dioksyny i furany. Filiżanka naturalnej kawy zawiera ponad 1000 związków chemicznych, z tego część rakotwórczych. Wypijając tylko jedną filiżankę kawy, wprowadzamy do organizmu więcej rakotwórczych czynników, niż wynosi suma wszystkich spożytych w ciągu roku wraz z jedzeniem syntetycznych pestycydów. Jest faktem, że od czasów Adama i Ewy ludzie spożywali gigantyczne ilości występujących w przyrodzie związków chemicznych, w tym i tych, które są podejrzewane o wywoływanie raka. Jednak przytłaczające jest to, że tak masowo jak dziś na raka nie chorowali. Niestety nikt nie zwraca uwagę na ich ilość w masie produktu i stężenie. Występująca w jarzynach naturalna substancja indol-3-carbinol była przez medycynę uważana za naturalny środek antyrakowy. Lecz przy wysokiej koncentracji sama wywołuje raka. Rozsądek dyktuje przeświadczenie, że dobre jest to, co naturalne. Z
naturalnymi truciznami organizmy ludzkie sobie poradzą, jak radziły sobie od początku świata. Zanim uczeni zorientują się, o co chodzi w chemii spożywczej, jakie są istotne zagrożenia, może być już za późno. Ostrygi są zdrowe i podobno dobrze działają na potencję. Ale tylko takie, które nie są obciążone ekologicznie, między innymi związkami metali ciężkich. A czy są jeszcze takie, które byłyby ich pozbawione?