Dobra praktyka lekarza diabetologa i dobra praktyka apteczna. Mamy wspólny cel.

Dobrze byłoby połączyć obie dobre praktyki apteczną i lekarską bezpośrednią komunikacją na co dzień ku pożytkowi naszych podopiecznych. Do tego niezbędne jest prawne uregulowanie współpracy na linii apteka – lekarz, które umożliwiłoby m.in. farmaceutom pozyskiwanie informacji o pacjencie. Mamy spore trudności w komunikowaniu się. Oto farmaceuta informuje chorego, że według jego wykazu lek powinien być zrefundowany np. w diabetologii w odniesieniu do insulin analogowych o okołodobowym działaniu w typie 2 cukrzycy. Lekarze mają uszczegółowione przepisy, w jakich przypadkach tej choroby mogą dokonać refundacji. Pacjenci wracają z poczuciem deprywacji (udaremnienia) ich potrzeb, niektórzy próbują się awanturować.

Z drugiej strony nasze koleżanki i koledzy zza kontuaru aptecznego nie mogą odczytać źle lub niechlujnie napisanej recepty, często z formalnymi uchybieniami. Dla dobrej praktyki obu stron potrzebna nam jest lepsza komunikacja bez pośrednictwa naszych podopiecznych i dla dobra sprawy nie obrażajmy się na siebie za uwagi sprostowania, pouczenia. W ramach dobrej posługi jesteśmy po tej samej stronie. Nasza profesja nakłada na nas obowiązek trzymania adekwatnego poziomu relacji zawodowych. Noblesse oblige – nieprawdaż? To na poziomie ogólnym. Co się tyczy uszczegółowionych problemów, te są liczne i niekoniecznie wygenerowane przez nas. Dla przykładu: dzielenie leków gotowych, poza przypadkami wskazanymi przez prawo oraz ich przepakowywanie, nie mieści się w zakresie działania apteki i zgodnie z przepisami prawa farmaceutycznego gotowy produkt leczniczy powinien być wydany pacjentowi w takim opakowaniu, jakie zostało zatwierdzone podczas procedury dopuszczenia produktu leczniczego do obrotu. Lekarze coraz częściej zapisują drogie leki na sztuki, jako część opakowania oryginalnego. To wymaga przepakowywania zgodnego z praktyką i naraża aptekę na straty. Gdybyśmy wiedzieli jak lekarz funkcjonuje, ilu ma podopiecznych z określoną ordynacją i jak lek będzie „schodził” na bieżąco, uniknęlibyśmy konfrontacji, a pacjent nie byłby odsyłany. Takie wędrówki ludów to zjawisko codzienne. Jeszcze inna okoliczność, bardzo drażliwa. Farmaceuci często spostrzegają niezgodności recepturowe, mają obawy o negatywne interakcje leków z recepty i szukają innej formy ostrzeżenia, poza telefonem, bowiem obawiają się bezpośredniej reakcji lekarza. Jeśli lekarz ma dostęp do informacji cyfrowej i brał pod uwagę uboczne niepożądane efekty rozdzielnego, czy łącznego zastosowania leków u konkretnego chorego to oznacza, że działamy wspólnie zgodnie z naszą etyką zawodową. Jeśli natomiast pomylił się, lub nie przewiduje sytuacji zagrożeń dla chorego wynikających ze złych ordynacji na recepcie, to powinien to przyjąć jako rzecz naturalną i wyciągać wnioski na przyszłość. Dlaczego nie ma do tej pory forum wymiany opinii, doświadczeń, opisów konkretnych, nieraz bardzo poważnych sytuacji zagrożeń pomiędzy naszymi stronami, nie wiem? To potrzeba chwili, w jakim czasie żyjemy i proszę dzielmy się wiedzą i doświadczeniami. Chorzy to dostrzegają i czują się bezpieczni. To byłby przyczynek do odbudowy wysokiego zaufania społecznego dla naszych profesji. Żyjemy w czasach gdzie oddzielenie polipragmazji od politerapii wymaga konfrontacji wiedzy, a zaśmiecanie menu lekowego chorych suplementami i nieudowodnionym w EBM działaniu, też jest niepotrzebnym drenażem kieszeni naszych podopiecznych. Czyż nie? Abstrahuję od konkretnych uszczegółowionych problemów w mojej specjalności na styku naszych działań zawodowych, tych jest wiele i trudno jest wybrać jakieś najważniejsze w tak ograniczonym doniesieniu.