Co w trawie piszczy

Connectmedica chwali się: Doskonale znamy potrzeby firm działających w sektorze zdrowia i farmacji, gdyż współdzielimy te same wartości. Nasz zespół programistów to ludzie o innowacyjnych sercach i technologicznych umysłach. Wiodące firmy farmaceutyczne chcąc budować swoją przewagę dzięki najnowszemu oprogramowaniu oraz innowacjom wybierają ofertę Connectmedica. Rzeczywiście, skutecznie wspierają sprzedaż leków wielkich i małych koncernów oraz firm farmaceutycznych. Firma Connectmedica informuje nas na znanej witrynie dla cukrzyków, że: regularne stosowanie leków ma kluczowe znaczenie dla powodzenia terapii. Niestety, dane są bardzo niepokojące - aż 40% Polaków nie przestrzega zaleceń lekarskich! Regularność przyjmowania leków jest szczególnie istotna w przypadku terapii chorób przewlekłych. Tymczasem badania wskazują na niebezpieczną tendencję - prawie połowa przewlekle chorych samodzielnie decyduje o zakończeniu zaleconej terapii już po upływie 3 miesięcy od ostatniej wizyty lekarskiej. Co gorsza, tylko połowa z tych pacjentów regularnie stosuje się do zaleceń lekarskich w kwestii terminu oraz wielkości przyjmowanych dawek leku. Oczywiście, chorzy powinni łykać możliwie największą ilość tabletek przez możliwie najdłuższy czas! Z tego, co ja wiem o medycynie, a jako lekarz praktyk leczę od 40 lat, to bardzo dobrze, że chorzy bronią się przed nadmiarem zażywanych leków, jakie lekarze zapisują im bez opamiętania w dużych dawkach w ilości do następnej wizyty, czyli na 3 miesiące. To przejaw instynktu samozachowawczego, kiedy chory po zażyciu leków źle się czuje, albo pojawiają się niepokojące objawy zaprzestaje ich stosowania. Światły lekarz przewiduje takie sytuacje, informuje jak reagować w tych sytuacjach, udostępnia swój telefon dla tych nieprzewidywalnych sytuacji awaryjnych, kiedy choremu zapala się czerwone światełko po zażyciu leku, który dotychczas dobrze tolerował. Chcę prze to powiedzieć, że należy słuchać chorego i wierzyć, kiedy opowiada, jakie problemy ma z zażywaniem leków stosowanych przewlekle i nie wolno nam z góry zakładać, że chory próbuje oszczędzać na lekach, albo mu się nie chce lub zapomina je zażywać. Tak nie jest, chory nie jest cyborgiem do łykania jak największej ilości leków w jak najdłuższych przedziałach czasu. Tak interpretacja zachowań pacjentów jest chybiona i często nieprawdziwa. Za decyzją o niepołykaniu tzw. leków na stałe decydują często istotne powody kliniczne. Chory, który ma uszczegółowioną informację na piśmie, co do zażywanych leków, ich usytuowanie względem dnia czuwania czy posiłków i będzie posługiwał się pojemnikiem z przegródkami dla ułatwienia stosowania się do ordynacji lekowej rzadko zapomina o zażyciu leku. Będzie się jednak wzbraniał od przyjęcia leków w obliczu sytuacji niepokojących objawów, w obawie o istotne pogorszenie stanu zdrowia. Takie sytuacje mogą się zdarzać z każdym lekiem, na każdym etapie leczenia chory może wykazać dalszą nietolerancję preparatu leczniczego w każdej postaci. Leczenie schorzeń przewlekłych wymaga ciągłej współpracy chorego z zespołem leczniczym, tak, aby cały czas uczył się modulować swoje leczenie i dostosowywać do wyzwań dnia codziennego. Sztywne przyjmowanie leków narzucone w imperatywnym stylu, bez elementarnej wiedzy jak lek działa i czego nie należy czynić, dla zapobieżenia efektom ubocznym, niekorzystnym interakcjom lub niepożądanym skutkom działania leków – takie zaniedbania w kształtowaniu medykacji farmakologicznej są istotną przyczyną odmowy lub zaniechania zażywania leków. Pacjent wyedukowany może zmieniać sposób ich zażywania łącznie z ich odstawieniem, bowiem nie zawsze kontakt z lekarzem leczącym jest udostępniony dla takich sytuacji awaryjnych. Często słyszę z niedowierzaniem o ordynowaniu chorym leków na całe życie i pytam chorego jak on to rozumie. Chory domniema, że jak przestanie lek brać to też umrze, ale może trochę wcześniej. Nie ma leków nas całe życie, to bzdura, lekarze powinni być bardziej powściągliwi w takich opiniach. Zapisują nowe preparaty bez umiaru i konstatacji, co właściwie one block na dobę pacjent zażywa. Brakuje moderacyjnej postawy lekarza prowadzącego, cokolwiek miałoby to znaczyć (np. rodzinnego), który nie dopuściłby do tak częstych zatruć naszych pacjentów nadmiarem leków, często działających w opozycji do siebie. Zapewne wielka troska firmy Connectmedica o compliance (przestrzeganie ordynacji lekarskiej) leży w interesie klientów firmy, niekoniecznie chorego. To kapitalizm proszę państwa, nadprodukcja i utylizacja za wielkie pieniądze, interes jest zawsze do zrobienia, nawet kosztem chorego przewlekle i nieuleczalnie.