Nasi podopieczni nie są bez winy, a my lekarze jesteśmy tylko ludźmi

Używanie argumentów ad personam i poprzestawanie w swojej krytyce na stylistyce i retoryce ironii, zamiast na argumentach merytorycznych. Tak od lat dyskutuje się w internecie. Powiem więcej „trolle” ćwiczą swoją mowę nienawiści bezkarnie i dają upust swoim frustracjom. Tak się dyskutuje o problemach pacjentów i lekarzy. Godność i prestiż zawodu lekarskiego wymagają powściągliwości i dyskrecji. Sami lekarze niestety wpisują się w mainstream bezpardonowych ataków i skaczą sobie do gardeł. Jeszcze gorzej, kiedy opiniowaniem zachowań lekarzy zajmują się mass media i to w sposób jaskrawie krzywdzący. Są tylko grzeczni, wrażliwi, cierpiący pacjenci po jednej stronie i chamscy, zarozumiali, egotyczni, wyzbyci empatii lekarze po drugiej. Tak nie jest i nigdy nie było.

Chorzy w gruncie rzeczy mają takich lekarzy, na jakich zasługują. Należałoby częściej w dokumentacji medycznej pacjenta umieszczać zapis o niestosownym, niekulturalnym, niegrzecznym zachowaniu pacjenta wobec lekarza. Cóż, najczęściej machamy na to ręką, przecież to człowiek chory, jego naganne zachowanie może wynikać ze stanu zdrowia. Moim zdaniem należałoby częściej korzystać z prawa odmowy dalszego leczenia w okolicznościach jaskrawych nadużyć ze strony pacjentów i postawy szantażu „bo mi się należy”. Zasada ta jest wyrazem konstytucyjnej swobody wykonywania zawodu. Koszyk świadczeń medycznych możliwy do spełnienia w ramach środków publicznych nadal nie istnieje.  Zatem wszystko się należy. Generuje to postawy pieniacze i roszczeniowe. W tej sytuacji pacjenci sfrustrowani sytuacją są jak dzieci w sklepie, rzucające sie na podłogę i krzyczą daj, daj! W niektórych krajach Unii pacjenci płacą kary za niestawienie się na wizytę lub brak jej wcześniejszego usprawiedliwionego odwołania. Pacjent musi odczuć po kieszeni jeżeli nie poddaje się okresowym badaniom obligatoryjnym, albo gdy nie wykonuje badań cytologicznych, mammografii czy dziecku szczepień lub innych badań profilaktycznych. Jeżeli lekarz określa choremu niezbędne do osiągnięcia cele lecznicze (konieczne do wyartykułowania w większości chorób cywilizacyjnych) to chory nie może zachowywać się biernie, lecz drążyć temat dalej, jak mianowicie pokierować własnym życiem, aby stan zdrowia uległ poprawie. Koniecznym jest bardzo jasne sformułowanie oczekiwań wobec chorego od strony lekarza z upewnieniem się, że zrozumiał i otrzymał ściągę, którą musi się posłużyć podczas przygotowania do wizyty. Niski poziom życia nie usprawiedliwia braku higieny w podstawowym zakresie (domycie ciała, zmiana bielizny, ogolenie, ogólna schludność) – lekarz też człowiek, wymaga szacunku dla swojej pracy. Pacjent nie może zasięgać porady u „dr Google” i domagać się respektowania jego wiedzy na temat rozpoznania i leczenia przez lekarza nie wirtualnego. Lekarz nie może dać przyzwolenia choremu na dalsze szkodzenie sobie poprzez uzależnienia (tytoń, alkohol, narkotyki, lekomania) jakie niweczą jego szanse na korzyść zdrowotną z leczenia. Szacunek dla innych osób oczekujących w kolejce nakazuje, aby lekarz zadając pytania mógł się dowiedzieć istotnych informacji, a nie wysłuchiwać impresji na własny temat, jakie koniecznie chce wygłosić chory w formie monologu. Chory niesprawny i niezdolny do samodzielnej decyzji musi być z opiekunem prawnym. Jeśli są przeszkody z komunikacją konieczny jest aparat słuchowy czy okulary. Chory, któremu zależy na poprawie zdrowia, będzie autentycznie współpracował z zespołem leczniczym, zadawał uszczegółowione pytania jeżeli wdrożenie metod leczniczych jest nieosiągalne lub zbyt trudne w praktyce. Rodzina chorego musi współuczestniczyć w procesie leczenia swojego bliskiego i stanowić dla niego grupę wsparcia. Wiara w omnipotencję medycyny, wykreowana fałszywie przez media, w której nie ma już miejsca na śmierć z przyczyn nie tylko niewyjaśnionych, ale i niezawinionych przez nikogo, powoduje postawę obarczania lekarzy odpowiedzialnością za śmierć, nawet tę naturalną. Nasi podopieczni często nie współpracują w dziele poprawy stanu zdrowia, przeceniają rolę leków i niechętnie poddają się reżimowi ograniczeń z tytułu samoleczenia i samokontroli swojego stanu zdrowia. Nie można oczekiwać i żądać od lekarzy rzeczy niemożliwych np. zapisywania drogich leków z nienależną zniżką zasugerowaną np. przez nieuczciwych lub niedoinformowanych farmaceutów. Krótki czas przeznaczony na wizytę limituje możliwości leczenia kompleksowego i koordynowanego z innymi specjalistami. Generalnie w dobie ocyfrowania obiegu informacji w ochronie zdrowia lekarz nie ma czasu zająć się rzetelnie chorym, bowiem musi obsługiwać systemy operacyjne, często niesprawne i bez stałej dostępności on-line do wiedzy na temat zamienników czy działań ubocznych leków lub ich interakcji. Ta sytuacja wymusza współpracę asystenta odpowiedzialnego za dokumentację medyczną chorego, tak, aby lekarz mógł w czasie wizyty lekarskiej zająć się chorym w sposób zgodny z kanonami jego zawodu.