Lek, o jakim marzą otyli

Otyłe osoby często tłumaczą się, że właściwie nic nie jedzą a tyją i że mają zapewne zwolniony metabolizm. Akurat jest odwrotnie, otyli bardzo łatwo pocą się, bo wzmożona jest kalorigeneza – wytwarzanie ciepła z energii (z pokarmu lub depozytu tłuszczowego). Zawsze bierzemy pod uwagę zespół niedoczynności tarczycy jako przyczynę otyłości, gdzie rzeczywiście zwolniony metabolizm może być odpowiedzialny za tycie. Jednak takich zespołów otyłości uwarunkowanych hormonalnie nie ma zbyt wiele i łatwo je wykluczyć.

Trwałe obniżenie poziomu greliny zwanej „hormonem głodu” a wcześniej leptyny „hormonu sytości”, budziło przez kilka lat nadzieje na szybkie opracowanie skutecznej metody leczenia otyłości pokarmowej, np. poprzez embolizację tętniczek doprowadzających krew do dna żołądka. Grelina produkowana przez komórki okładzinowe dna żołądka wydzielana jest jest do krwi i tą drogą trafia do mózgu. Apetyt jest skomplikowanym zagadnieniem, wiąże się nie tylko z bilansem energetycznym, ale i stanem umysłu. Gdy mózg na skutek negatywnych przeżyć emocjonalnych podpowiada „produkuj więcej greliny”, mimo wcześniejszego stanu sytości, znowu zaczynamy jeść. Okazuje się, że ośrodki głodu i sytości w podwzgórzu (cześć mózgu) otrzymują sygnały obwodowe poprzez leptynę, insulinę grelinę, regulujące z kolei łaknienia poprzez neuropeptydy np. neuropeptyd-Y czy receptor uwalniający hormon wzrostu (GH). Wielkie nadzieje rozbudziły również związki, które wiążąc się z receptorem PAR2 na powierzchni komórek tkanki tłuszczowej brzusznej blokują jej prozapalne działanie. Okazało się, że efektem tej blokady jest m.in. zmniejszenie się insulinooporności oraz redukcja masy ciała – pomimo dalszego karmienia szczurów tym samym, wysokokalorycznym pokarmem. Pamiętam spektakularne odtłuszczanie zwierząt laboratoryjnych „pociskiem sytości”, jakim była lektyna. To było widowiskowe i rzeczywiście dawało nadzieje na taki cudowny lek przeciwko otyłości. Niestety u ludzi to nie działa i tak jest do dnia dzisiejszego. Stopień skomplikowania tych serwomechanizmów na osi żołądkowo-jelitowej, trzustkowej, wątrobowej i mózgowej jest tak duży, że śmiało możemy powiedzieć: jeżeli jesteś otyły jesz za dużo i mało się ruszasz, to nie wiń za to swoich narządów wewnętrznych. Nie dajmy się zwariować, tego typu pseudonaukowe dywagacje doprowadzają do wniosku, że jesteśmy z góry skazani na otyłość. Są wygodnym samousprawiedliwieniem, ale zwalniają moją wolę, wiedzę, determinację, życiowy spryt i dzielność, wreszcie intelekt od odpowiedzialności za to, że to ja właśnie tyję. To droga do nikąd, młodzież nazywa to ściemą.