Nie zawsze nowe leki sprawdzają się jako przydatne na dłuższą metę

Nie zawsze nowe leki sprawdzają się jako przydatne na dłuższą metę. Już nie chcę wracać do rosiglitazonu, czy rimonabantu, bo historię ich rewelacyjnej introdukcji na rynku leków i odejścia w niesławie znamy do bólu. Oto inny przykład, że nie zawsze jest tak jak myślimy, że będzie a obserwacji zdobytych z eksperymentu zwierzęcego nie da się przenosić na człowieka.

Co więcej, leki, które szczęśliwie przeszły trzecią fazę badań klinicznych w odległej perspektywie już nie raz poległy. Proste - ujawniły działania niebezpieczne dla człowieka możliwe do wychwycenia w długotrwałym spostrzeganiu prospektywnym. Wydano olbrzymie pieniądze na podwójne mimetyki PPARα/γ tzw. glitazary. Glitazary mają podwójne działanie, jako agoniści PPAR α i γ, Podobnie do fibratów wykazują skutki lipidowe agonistów PPARα obniżając trójglicerydy w osoczu i zwiększając stężenia HDL-C. Dodatkowo, jak TZD (tiazolidinediony), mają działanie przeciwcukrzycowe agonistów PPARγ zwiększając wrażliwości na insulinę i poprawiając kontrolę glikemii. Wobec współistnienia zaburzeń lipidowych i hiperglikemii, glitazary wydawały się być idealnym narzędziem dla diabetologów na zasadzie dwa w jednym, dla wyrównania zaburzeń metabolicznych, w DMT2 i zmniejszania czynników ryzyka sercowo-naczyniowego. W maju 2006 r. przerwano III fazę badań klinicznych nad tą nową klasą leków. Dwa glitazary najbardziej zaawansowane w rozwoju, muraglitazar (Pargluva) i tesaglitazar (Galida), zostały uznane za niewypał, badania przerwano. Muraglitazar wiązał się niestety ze zwiększeniem częstości występowania niewydolności serca a tesaglitazar zmniejszał w sposób niebezpieczny filtrację kłębkową. To, co wydawało się być hitem i szlagierem na rynku leków, zmniejszającym uciążliwość dla chorego w łykaniu jak kaczka różnistych tabletek, a zatem to, co miało poprawić compliance w populacji chorych na cukrzycę typu 2, musiało zejść z wokandy na długie lata. Niewykluczone, że powrócą do badań klinicznych, jako zmodyfikowane cząsteczki, mniej toksyczne dla człowieka, zaawansowane prace trwają nadal.

Panowie Profesorowie, błagam nie wychodźcie przed orkiestrę zbyt wcześnie. Łatwo o falstart. My lekarze praktycy wiemy, że Wy wiecie wszystko, ale niekoniecznie musicie o tych ozdobnikach opowiadać z takim entuzjazmem i zaangażowaniem. No właśnie, zawsze ciśnie się na usta pytanie: dlaczego? Spuśćmy na to litościwą zasłonę milczenia.