Co z tymi dietami

Dla wegetarian, dla mięsolubnych, dla każdego indywidualna, a jakże dieta, czyli sposób żywienia, tyle że wydrukowany z sieci po uiszczeniu stosownej opłaty. Każda, z wyrywkowo podanych sposobów żywienia tzw. diet ma swoich wyznawców i przeciwników, mniej lub bardziej cierpliwych i wytrwałych, ale zawsze naiwnych.

Przyjrzyjmy się tym najmniej tajemniczym i udziwnionym.

 

Diety Atkinsa i Kwaśniewskiego. Obie diety zakładają, że aby schudnąć, nie trzeba wcale ograniczać ilości jedzenia, wystarczy drastycznie ograniczyć węglowodany. W obu zakazany jest cukier, chleb, makarony, mleko, owoce, ziemniaki, słodkie napoje, produkty zbożowe i warzywa zawierające skrobię. Dieta Atkinsa opiera się głównie na produktach o dużej zawartości białka chudym mięsie, rybach, jajkach. Dieta Kwaśniewskiego zakłada, że organizmowi trzeba dostarczyć przede wszystkim „paliwa”, czyli tłuszczu – w prostej postaci i jak największej ilości. Odchudzający winien więc raczyć się tłustymi mięsiwami, podrobami, boczkiem, kaszanką, smalcem, sadłem, jajami, tłustym nabiałem i to wszystko bez najmniejszego kawałeczka chleba. Obie diety pozwalają zrzucić ok. 1,5kg tygodniowo i to w zasadzie bez odczuwania głodu. Jak to się dzieje? Białka są źródłem tzw. ciał ketonowych, które skutecznie tłumią apetyt. Stosujący tę dietę bez trudu i wyrzeczeń jedzą mniej niż osoby na tradycyjnych dietach niskokalorycznych. Najskuteczniej chudną osoby o dużej masie mięśni. Dieta Atkinsa zmienia proporcje złego i dobrego cholesterolu, niestety niekoniecznie w pożądanym kierunku, łagodzi wahania poziomu glukozy.
Z opublikowanych w zeszłym roku badań wynika, że wysokobiałkowe, niskowęglowodanowe diety są - przynajmniej na krótką metę – skuteczniejsze niż tradycyjne, niskotłuszczowe i niskokaloryczne. W ciągu pół roku na dietach typu Atkinsa badani tracili średnio 13 kg, podczas gdy w grupie kontrolnej, katowanej restrykcyjną dietą niskokaloryczną ubytek wagi nie przekraczał 6 kg. „Atkinsowcy” mieli też niższy poziom trójglicerydów i więcej dobrego cholesterolu (HDL). Ta przewaga utrzymywała się jedynie przez pierwsze pół roku. Już po roku ubytek wagi w obu grupach był identyczny (ci na diecie niskokalorycznej chudli dalej, podczas gdy „atkinsowcy” pozostali na tym samym poziomie co po sześciu miesiącach).
Obie diety zdecydowanie nie są zbilansowane i nie powinny być stosowane przez zdrowych dłużej niż 6 miesięcy, nigdy przez chorych. Wychodzimy z założenia, że niech każdy przez to przejdzie, to sam oceni nikłą wartość takich procedur żywieniowych dla polepszenia stanu zdrowia, bo przecież nie o wyniki badań laboratoryjnych tu chodzi, które zawsze są argumentem za, u początkowych entuzjastów (prezydent Wałęsa).

Z dietą Atkinsa chudnie się tylko wtedy, kiedy równolegle codziennie ćwiczy się przynajmniej przez godzinę. Trzeba pamiętać o piciu przynajmniej dwóch litrów wody dziennie, by zwiększyć oczyszczanie nerkowe (nieprzetworzone resztki białek obciążają układ wydalniczy). Dieta jest niewskazana dla osób z nadciśnieniem, cukrzycą, wysokim poziomem cholesterolu i miażdżycą. Żeby uzyskać trwałe efekty, trzeba ograniczyć picie kawy, rzucić palenie, uzupełniać witaminy i minerały (poza żelazem), koenzym Q-10 i L-karnitynę. Nie są znane skutki długoterminowego stosowania diety. Z kolei dieta Kwaśniewskiego sprzyja zakwaszeniu organizmu i powstawaniu kamieni żółciowych, podwyższa poziom cholesterolu, nie zapewnia organizmowi właściwej dawki witaminy C, potasu i magnezu. Przed jej stosowaniem ostrzega Komitet Terapii Wydziału IV Nauk Medycznych PAN.

Głodówka lecznicza – tutaj ilość przyjmowanych kalorii jest ograniczona do zera. Pije się wodę mineralną i niesłodkie herbaty ziołowe. Głodówkę powinna poprzedzać co najmniej tygodniowa dieta niskobiałkowa. Niezdrowe jest gwałtowne przerywanie postu, ponowne przyjmowanie pokarmów należy rozpocząć od wywarów warzywnych i rozcieńczonych soków owocowych, a w dalszej kolejności – owoców i kleików. Odmianą diety głodówkowej jest kilkudniowy post sokowy: oprócz wody i ziół pijemy też soki warzywne (z buraczków, kapusty, perzu, selera, pokrzywy) i słabe buliony warzywne. Niektórzy chudną nawet 5 kg w ciągu tygodnia, choć zwykle równie szybko wracają do poprzedniej wagi. Najtrudniejsze do przetrwania są pierwsze dwa dni. Po trzech – czterech dniach organizm zaczyna spalać mięśnie, z których powstają ciała ketonowe zmniejszające głód. Post daje poczucie lekkości, pozwala „skurczyć” przyzwyczajony do obfitych posiłków żołądek. Dwu–  trzydniowa głodówka może być wstępem do właściwej diety. Regularnie powtarzane jednodniowe posty służą oczyszczeniu organizmu i chronią przed chorobami serca. Z drugiej strony częste posty spowalniają metabolizm i zachęcają organizm do gromadzenia zapasów. W wyniku głodówki tracimy nie tylko tłuszcz, ale i mięśnie (tygodniowy post to ubytek ok. 5 kg tłuszczu i 1,5 kg mięśni). Nie powinny jej stosować osoby chore na cukrzycę, z niewyrównanymi poziomami cukru. Krótkotrwale stosować je można tylko pod okiem diabetologa po wyrównaniu metabolicznym u chorych bez późnych komplikacji choroby cukrzycowej. Przeciwwskazaniem są wrzody żołądka, nadczynność tarczycy, podeszły wiek lub przebyte wyniszczające choroby. Wymaga dodatkowo fazy przygotowawczej i znacznego zawężenia medykacji farmakologicznej łącznie z insuliną, uzupełnienia potasu magnesu wapnia i mikroelementów.

Dieta Cambridge stanowi popularną dietę przygotowywana przemysłowo. Kupujemy napoje i zupki w proszku do rozpuszczania w wodzie. Jeden „posiłek” to nie więcej niż 140 kcal. Preparaty zawierają wszystkie podstawowe składniki odżywcze, białko, bardzo niewiele węglowodanów i tłuszczu, błonnik, witaminy i minerały. Można liczyć na spadek wagi do 3 kg tygodniowo. Odpada gotowanie i pokusa podjadania. Może być z powodzeniem stosowana u diabetyków z zespołem metabolicznym. Dieta jest droga i monotonna, (choć to ostatnie może być uznane za jej plus). Posiłki są tak niesmaczne, że trudno mieć nawet ochotę na dokładkę.

Dieta Montignaca i śródziemnomorska oparta jest nie na liczeniu kalorii i drastycznym ograniczaniu jedzenia, ale na zmianie sposobu żywienia. Jadłospis układa się tak, by nie dopuścić po jedzeniu do gwałtownego wzrostu stężenia glukozy we krwi. Na wysoki poziom glukozy nasza trzustka odpowiada gwałtowną produkcją insuliny, hormonu umożliwiającego spalanie cukru i sprzyjającego magazynowaniu tłuszczu. Gdy insuliny jest dużo, nie dość, że organizm chętnie odkłada zapasy, to jeszcze szybko trawi cukier i znów stajemy się głodni. To, czy dana potrawa znacznie podwyższa stężenie glukozy czy nie, określa jej indeks glikemiczny. Bezpieczne potrawy to te, których indeks jest mniejszy niż 55 (np. surowe warzywa, chleb pełnoziarnisty, chude mięso, dziczyzna, ryby, orzechy, czerwone wino). Zabronione są cukier, ziemniaki, gotowane buraki, marchew, dynia, melony, banany, rodzynki. Jej odmianą jest dieta plaż południowych (south beach) zainspirowana metodą Montignaca. Składa się z trzech faz – pierwsza jest dość restrykcyjna, trwa dwa tygodnie i służy zrzuceniu zbędnych kilogramów, a kolejne są stopniowym wdrażaniem właściwych nawyków dietetycznych. Dieta Montignaca to w zasadzie po prostu kuchnia śródziemnomorska. Jest zróżnicowana, zdrowa i może być stosowana przez całe życie. Pozwala schudnąć zwłaszcza tym, których nadwaga brała się z zamiłowania do słodyczy.
Efekty nie są natychmiastowe. Niekiedy waga zaczyna spadać dopiero po kilku miesiącach diety. Te sposoby jedzenia nadają się do stosowania w cukrzycy typu 2, jak i 1-szego.

Dieta owocowo-warzywna dr Ewy Dąbrowskiej. Jada się wyłącznie warzywa (w dowolnej ilości) i owoce. Surówki podaje się bez tłuszczu (oleju, śmietany czy majonezu), zupy są gotowane krótko, warzywa półsurowe lub obgotowane na parze. Codziennie na śniadanie wypija się barszcz na domowym zakwasie i sok z marchwi. Taki post owocowo-warzywny trwa ok. czterech tygodni, potem należy odżywiać się pełnowartościowo – włączyć do diety ryby, drób, jogurty, warzywa strączkowe i orzechy. Surowe warzywa mają mało kalorii i niski indeks glikemiczny. Dlatego można zjeść nawet duży objętościowo posiłek bez obawy o przytycie. Nie zawiera tłuszczów ani białek, toteż dietetycy uznają ją za niepełnowartościową. W świetle najnowszych badań szczególnie niekorzystny jest brak kwasów tłuszczowych omega – niezbędnych dla właściwego funkcjonowania układu nerwowego. Jeśli ma być stosowana w dłuższym okresie – wymaga modyfikacji lub suplementowania. Powinna być stosowana pod kontrolą lekarza.

Diety o obniżonej kaloryczności, np. 1000 kcal. Opiera się na założeniu, że tyjemy, bo dostarczamy organizmowi większych porcji energii, niż jest w stanie spożytkować. Polega na skrupulatnym liczeniu kalorii, by nie przekroczyć dziennej dawki 1000 kcal (ew. 1500 u osób ciężko pracujących fizycznie). Nie dopuszcza się do długich przerw między posiłkami i dużego obniżenia poziomu glukozy we krwi (to powoduje poczucie głodu). Jedzenie niewielkich porcji zapobiega z kolei wydzielaniu nadmiernej ilości insuliny, hormonu, który przetwarza nadwyżki glukozy w tłuszcz. Dieta jest zbilansowana, dostarcza wszystkich niezbędnych składników odżywczych, witamin i soli mineralnych, usiłuje się oszukać głód, rozkładając 1000 kcal na 5 porcji, by przerwy między kolejnymi posiłkami nie przekraczały 4 godz. Nie usuwa uczucia głodu, któremu towarzyszy irytacja i obniżenie nastroju. Tempo przemiany materii przy zmniejszonych dawkach jedzenia spada (organizm przestawia się na tryb „ciężkie czasy”), co hamuje chudnięcie, rodzi frustrację i zniechęca do wytrwania. Liczenie kalorii jest niezwykle uciążliwe, zakłada, że będziemy ważyć poszczególne składniki (liczenie „na oko” zwykle prowadzi do niedoszacowania wartości kalorycznej).