Dlaczego tyjemy

Jesteśmy jedynym gatunkiem na Ziemi, który oddzielił wysiłek fizyczny od zdobywania pożywienia. Dlatego diety odchudzają tylko na krótką metę. Dziewięć na dziesięć osób wraca do poprzedniej masy ciała. Tym, którym rzeczywiście udaje się schudnąć trwale, tracą zwykle 5-10 proc. masy ciała. Współczesne jedzenie jest znacznie łatwiej przyswajalne i jednocześnie bardziej energetyczne w porównaniu z tym, czym żywili się nasi przodkowie. Mięso ze sklepu ma do 6 razy więcej tłuszczu niż mięso dzikiej zwierzyny. Owoce z sadów są bardziej miękkie, łatwiej strawne i dużo słodsze od swych pierwowzorów w naturze. Zboża przetwarza się do postaci białej mąki, która jest już czystą skrobią. Czystego tłuszczu nasi przodkowie praktycznie nie znali a dziś tłuszcz, jako produkt spożywczy można kupić w dowolnych ilościach - czy to jako olej w butelce, czy smalec w kostkach. Nasi przodkowie tego nie znali. Przez 98 % dziejów gatunku człowiek żył w społecznościach zbieracko-łowieckich, rolnictwo to młody wynalazek. Nadal jesteśmy przystosowani do życia z polowań na zwierzynę i zbierania owoców. Na świecie przetrwało kilka pierwotnych społeczności zbieracko-łowieckich z Papui - Nowej Gwinei. Dziennie przyswajają oni nawet dwa razy więcej energii niż mieszkańcy Zachodu, a niezwykle rzadko mają nadwagę. Porównania naszej aktywności fizycznej z aktywnością współczesnych łowców-zbieraczy i naszych przodków wykazały, że ruszamy się bardzo, ale to bardzo mało. Gdybyśmy chcieli im dorównać, musielibyśmy codziennie biegać intensywnym truchtem 10 kilometrów i to non stop, bowiem tylko wysiłek aerobowy powoduje spalanie tłuszczu. Należymy do gatunku, który bardzo łatwo akumuluje tłuszcz, a bardzo trudno go zrzuca. Nasi przodkowie żyli w naprzemiennym rytmie przesytu i głodu. Przeżywali jedynie ci, którzy wcześniej, w okresie obfitości, potrafili odłożyć jak najwięcej zapasów w postaci tkanki tłuszczowej. Jeść, tyć, głodnieć, chudnąć, jeść, tyć, głodnieć - to był w przeszłości normalny cykl człowieka. Ewolucyjne przystosowanie do tego cyklu daje się nam teraz we znaki jako efekt jo-jo. W dawnych czasach jogging był świetną metodą łowów. Zwierzęta, na które polował człowiek, po godzinach biegu przegrzewały się i musiały się zatrzymać, aby nie umrzeć z przegrzania. Wtedy łowcy-zbieracze je doganiali i zabijali. Ich organizm nauczył się w czasie długiego spokojnego truchtu wydatkować mało energii. To było polowanie na wyczerpanie. Oczywiście i dzisiaj istnieją ludzie, którym rzeczywiście udało się schudnąć i to porządnie oraz trwale. Badania wykazały, że wszyscy łączyli ograniczenia diety ze znacznie zwiększonym wysiłkiem fizycznym. Utrzymywanie masy ciała to kwestia fizjologii człowieka, ma na to wpływ 400-600 genów. Materia jest więc tak złożona, że znalezienie jednego rozwiązania, owej cud-pigułki jest niemożliwe. Jeśli porównamy czas trwania ewolucji człowiekowatych z upływem 12 godzin, to moment, w którym pojawił się Homo sapiens przypadnie na ostatnie 20 minut. Natomiast cała historia rolnictwa, licząca sobie około 10 tysięcy lat, zacznie się ledwie minutę przed godziną dwunastą! Owo ostatnie 10 tysięcy lat to w skali ewolucyjnej dosłownie mgnienie oka. Wtedy pojawiły się nieznane wcześniej, a dziś stanowiące podstawę wyżywienia produkty zbożowe i mleczne, mięso udomowionych zwierząt i rafinowany cukier. Zastąpiły one składniki diety paleolitycznej, zwierające kilkukrotnie mniej tłuszczu i cukrów. Niestety nie mieliśmy czasu, aby się przystosować się do tej żywieniowej rewolucji. Żeby dziś zrzucić kilogramy, potrzebny nam jest wysiłek, który codziennie zalewa oczy potem. W USA, żeby zyskać pokarm na jeden dzień, wystarczy pracować przez jedną godzinę. Za 5 dolarów można kupić dość kalorii, by przetrwać. Jesteśmy zatem z tymi nadmiarowymi kilogramami jak w potrzasku, bez wyjścia w naszej globalnej cywilizacji.