Jak z tą edukacją cukrzycową?

Koszty leczenia cukrzycy w Europie wyniosły w minionym roku 105,5 mld dol. W Polsce wydaje się na nią ok. 6 mld zł. Prawie połowę z tego stanowią koszty pośrednie, czyli związane z utratą produktywności spowodowaną wcześniejszymi rentami i dniami niezdolności do pracy, leczenie komplikacji itd.

W ubiegłym roku koszt bezpośredni leczenia cukrzycy w systemie specjalistycznej opieki ambulatoryjnej w odniesieniu do jednego chorego na rok wyniósł 2480 zł oczywiście bez wliczenia innowacyjnych i nowatorskich leków, które nie są refundowane. Koszt pośredni wyniósł 6700 zł/rok. To mocno przemawia za całkowitą nieskutecznością prób stępiania postępu choroby w skali populacyjnej na poziomie samokontroli i samoleczenia samych diabetyków. Nasi podopieczni mają swoje organizacje samopomocowe jak np. PSD, które niestety nie wywiązuje się ze swoich statutowych powinności. Niezależnie od tego jakbyśmy do tego podchodzili, czy ustawiczna szkoła cukrzycowa indywidualna czy grupowa, czy pod egidą i szyldem PSD, czy koalicja do walki z cukrzycą, czy krajowa szkoły edukacji, czy na poziomie lekarzy rodzinnych porozumienia zielonogórskiego – wyniki liczone obiektywnymi wskaźnikami: wykruszalnością z czynnej pracy zawodowej, ilością zasiłków rehabilitacyjnych, czy nowych przypadków kalectwa i inwalidztwa z powodu źle leczonej cukrzycy – są zdecydowanie złe. Trzeba w tej sytuacji zadać sobie pytanie, dlaczego tak jest i jak to zmienić?

Od dawna znane jest pojęcie „poinformowanej zgody” pacjenta. Nie każdy pacjent jest taki sam, ważne jest poznanie wpływających na jego ostateczna decyzję preferencje i wartości. Aby dało się tego dokonać, leczona osoba musi zaufać lekarzowi i jego zespołowi. Angażując pacjenta w dyskusję dotyczącą możliwego leczenia można go dokładniej informować o dostępnych opcjach terapeutycznych i zapobiec nieporozumieniom. Tylko – drobiazg, trzeba mieć przysłowiowe pół godziny na rozmowę z chorym i jego rodziną. „Pierwsze koty za płoty”. Chory musi czuć zainteresowanie jego osobą. W ten sposób można go „kupić” do wizji planu leczenia i osiągania bliższych i dalszych celów leczniczych. Według kierującego zespołem badaczy prof. Ala Mulleya z Geisel School of Medicine w Dartmouth, brytyjska ochrona zdrowia mogłaby rocznie zaoszczędzić nawet 30 miliardów funtów, gdyby ludzie aktywniej zajmowali się własnym zdrowiem. Taką rolę inspirującą do zajęcia się własnym zdrowiem przez naszych podopiecznych powinny spełniać zespoły lecznicze. Ta potrzeba musi być uświadamiana i kreowana przez profesjonalne zespoły opiekuńcze w chorobach przewlekłych i nieuleczalnych. Zawód edukatora zdrowotnego wprowadzony rozporządzeniem MZ nie jest opłacany przez NFZ? Dostrzegam następujące możliwości poprawy status quo: unifikacja treści szkoleń (nie może być tak, że edukujący żargonem medycznym przekazuje treści niezrozumiałe dla zainteresowanych), ekonomiczny system wzmacniania samokontroli i samoleczenia (nie zaliczysz szkoły, nie wywiążesz się z kontraktu leczniczego nakładającego na ciebie określone obowiązki – obciąży to twoją kieszeń), u samych edukatorów wysokie poczucie: altruizmu (życzliwość i chęć bezinteresownej pomocy), empatii (wyczulenie na warunki bytowania choregom i jego sytuację życiową i asertywności (odmowa przyzwolenia na zło, niezgoda na postawy permisywne). System szkolenia musi być oparty na certyfikowanych uprawnieniach, gdzie wszyscy mówią jednym głosem, przekazują zunifikowane standardowe treści w różnych formach prezentacji, trafiające w sposób zrozumiały do chorego.

Kto i jak szkoli? Cukrzycowe Centra Edukacji Lilly (CCEL) urządza sesje z mapami konwersacyjnymi z udziałem od 3 do 10 osób, kilkanaście portali firm farmaceutycznych również udziela bezpłatnych porad w zakresie edukacji cukrzycowej. Narodowy Program Profilaktyki i Edukacji Diabetologicznej realizowany jest przez Polską Federację Edukacji w Diabetologii (PFED). Z inicjatywy Instytutu Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej, w 2009 r. została powołana interdyscyplinarna Koalicja na Rzecz Walki z Cukrzycą. Organizacja zrzesza lekarzy różnych specjalności, a także stowarzyszenia i instytucje od lat działające na rzecz edukacji diabetologicznej. Jej członkami zostały Polskie Towarzystwo Diabetologiczne, Polska Federacja Edukacji w Diabetologii, Dziennikarski Klub Promocji Zdrowia, Polskie Stowarzyszenie Diabetyków, Górnośląskie Stowarzyszenie Diabetyków oraz firmy: Novo Nordisk i Roche Diagnostics. Aktywne wsparcie w działaniach Koalicji zapowiedziała również Ogólnopolska Federacja Organizacji Pomocy Dzieciom i Młodzieży Chorym na Cukrzycę, Krajowy Komitet Przyjaciół Dzieci i Młodzieży z Cukrzycą oraz Fundacja „CUD” Cukrzyca u dzieci. Szkoła cukrzycy Porozumienia Zielonogórskiego ma dla przykładu motto „Chorzy na cukrzycę wiedzący najwięcej żyją najdłużej” (prof. Joslin), bardzo mądre, tylko z tego nic nie wynika. Ich przepisy kulinarne dla cukrzyków są księżycowe, mało realistyczne i anachroniczne. Niestety nikt się pod tymi pomysłami na żywienie diabetyków nie podpisał, zatem nie ma z kim polemizować i oprotestować te kulinarne pomysły. Na tej stronie jak i na stronie PSD nie ma żadnej formy wykładów czy prezentacji tak, aby cukrzyk w każdej chwili mógł zasięgnąć potrzebnych mu informacji koniecznych do samokontroli i samoleczenia, bez osobistego udawania się na jakieś spotkania i wykłady, które niekoniecznie grzeszą komunikatywnością. Słanie listów protestacyjnych przez prezesa A. Baumana od lat niczego nie zmienia i nie w tym upatrywałbym sens istnienia i działania PSD. Co więcej na tej stronie reklamuje się potrzebę kupienia różnych niepotrzebnych moim zdaniem produktów: chleb specjalny dla cukrzyków, pomada do stóp Diabetegen, słodycze bez dodatku cukru rekomendowane przez Polskie Stowarzyszenie Diabetyków, e-sklep Befado z obuwiem, Better Stevia po cenie niestety nie do zaakceptowania. Inny kwiatek: program dbam o poziom cukru reklamowany na stronie PSD daje choremu po 60-ce kartę na uprzywilejowane zakupy suplementów i artykułów o wątpliwej przydatności dla cukrzyka. To drenowanie kieszeni chorego i nie ma nic wspólnego z współczesnym pojmowaniem dobrych usług aptecznych. Reklamowaną książkę pt: Praktyczny poradnik żywieniowy Aleksandry Cichockiej można kupić znacznie taniej bez pośrednictwa PSD. Nie do zaakceptowania jest wypowiedz prezesa, że lekarze rodzinni powinni kierować chorych ze stopa cukrzycową do diabetologa, a tego nie czynią, bo tracą pieniądze. To jest pomówienie lekarzy o brak zasad etycznych, a to jest kłamstwo.

Wobec tej naszej siermiężnej i nazbyt interesownej rzeczywistości, gdzie chorzy chcą zarabiać na chorych, jako przeciw wagę polecam program edukacyjny: „Gondole i gondolierzy”. Modelowy przykład edukacji zrealizowany według pomysłu prof. Jean-Philippe Assala ze szpitala uniwersyteckiego w Genewie zapraszającego na wycieczkę gondolą po Wenecji. Przewodnikiem jest gondolier, który opowiada, jak mozolna, długotrwała i odpowiedzialna jest nauka prowadzenia gondoli. Od A do Z demonstruje to młodemu adeptowi tej sztuki prowadzenia gondoli – własnej choroby cukrzycowej. Komentarz zza kadru zwraca uwagę na wiele analogii tej nauki do procesu edukacji pacjenta z cukrzycą. Czy doczekamy czasów, kiedy wszyscy znać będą swoje miejsce: chorzy przestaną spychać odpowiedzialność za złe leczenie na lekarzy, nie dostrzegając swego lenistwa, uzależnień, braku pomysłu na udane życie, a lekarze i edukatorzy przestaną narzekać, że chcą dobrze, tylko im nie wychodzi?