Co dalej z glitazonami?

Pamiętam, na jednym z kongresów naszej specjalności przed 15 laty wygrałem małpeczkę za znajomość forsowanego wówczas rosiglitazonu. Przyznam, że ta małpeczka prześladuje mnie do dzisiaj. Otrzymałem trochę próbek do dyspozycji. Żadna rewelacja, wyniki leczenia nawet w terapii skojarzonej były zaskakująco słabe. Okazało się, że moja selekcja chorych do grupy pilotażowej była według moich adwersarzy zła. Nikt z moich podopiecznych nie zdecydował się z tych powodów i zaporowej ceny na kontynuację leczenia rosiglitazonem. Później wyszło to, co wyszło. Rosiglitazon, kiedyś wielki szlagier lekowy, okazał się w dłuższej obserwacji śmiertelnie niebezpieczny dla chorych i wycofany w większości cywilizowanych krajów. Inny lek z tej grupy pioglitazon jest zarejestrowany do obrotu na terenie całej Unii Europejskiej (Actos i Glustin) lub w konfekcji pioglitazon/metformina  preparaty (Competact i Glubrava). Czy będzie w pełni bezpieczny? To pokaże czas. Z pewnością przegrywa w konkurencji koszt  skuteczność. W Polsce wszystkie te preparaty nie są do kupienia ad hoc. Gdy celebryci maja takie oczekiwania i żądają sprowadzenia dla nich tej konfekcji (dziwacznie nieraz są lepiej zorientowani niż przeciętny lekarz), to przeważnie tracę takich pacjentów. Odpowiedzialność? Tak i asekuracja także, mimo posiadanej polisy ubezpieczeniowej na wypadek oskarżeń ze strony podopiecznych o nadmierne ryzyko lub nieprzewidziane skutki po latach, o których nic jeszcze nie wiemy.