Konsumeryzm diabetogenna przypadłość współczesnej cywilizacji

Zauważcie państwo, że życie społeczeństwa skoncentrowane jest na konsumpcji. Dla wielu to potwierdzanie sensu życia.

Konsumeryzm to niczym nieograniczona chęć zaspokajania swoich potrzeb, w rzeczywistości zachcianek np. żywieniowych, co prowadzi do cywilizacyjnego zespołu metabolicznego z cukrzycą. Z jednej strony mamy u celebrytów kult ciała, związany z nadmiernym przywiązywaniem wagi do wyglądu zewnętrznego, gdzie panuje moda na stosowanie rozmaitych diet, uprawianie sportów modelujących sylwetkę, dbanie o własny wizerunek za pomocą skalpela. Z drugiej strony reszta bogatego świata, która akcentuje czynność jedzenia, jako źródło przyjemności, należąca się każdemu.

 

My, lekarze obserwujemy na co dzień wiele sprzeczności i paradoksów. Ascetyczny sposób panowania nad własnym ciałem przez nieuleganie słabościom, obżarstwu, lenistwu zniknął bezpowrotnie. Mody i charakter rynku konsumenckiego, utrwalanego poprzez media i reklamy są z reguły antyzdrowotne. Inaczej nie wyrastałyby jak grzyby po deszczu coraz to nowe gabinety odnowy biologicznej, spa, fitness kluby, siłownie, solaria itp. Producenci prześcigają się w zapełnianiu sklepowych półek produktami typu „light” oraz odchudzającymi suplementami z reguły nic nie wartymi. Nałogowe zachowania związane z jedzeniem dotyczą w równym stopniu mężczyzn jak i kobiet. Nieprawidłowe nawyki żywieniowe zamieniają się w wielopłaszczyznowe uzależnienia, dotyczące zarówno sposobu, ilości, częstotliwości i jakości przyjmowania pokarmu, jak i emocji i przeżyć. Czynność jedzenia dla wielu naszych podopiecznych stanowi sposób radzenia sobie z przykrymi odczuciami, napięciem, stresem, czy bolesnymi wspomnieniami. Najczęstsze zaburzenia w tej sferze wybitnie diabetogenne to: bulimia z anoreksją, napadowe przymusowe (kompulsywne) objadanie się, ortoreksja, zespół jedzenia nocnego, psychogenna hiperfagia słodyczy, anarchia jedzeniowa objawiająca się ciągłym podjadaniem wysokokalorycznych „drobiazgów” i nieregularnym spożywaniem produktów typu fast food, przy całkowitej rezygnacji z normalnych posiłków. Wielu moich podopiecznych dąży do poprawy nastroju poprzez rytuały związane z jedzeniem a nie poprzez usiłowanie dokonywanie zmian w sferach własnego życia. Koncentrowanie się na sposobie przyjmowania pożywienia pozornie porządkuje życiowy chaos. Po pewnym czasie jednak, oprócz chorób metabolicznych wraca poczucie bezradności, z towarzyszącym systemem iluzji i zaprzeczeń. Z takimi chorymi nie można się dogadać, bowiem mają zdeformowane spostrzeganie własnej cielesności. W takich przypadkach lekarz musi wykazać odwagę i determinację, tylko całkowity negliż takich psychogennych postaw, demaskacja z jednoczesną nadzieją na pozbycie się tych zaburzeń poprzez ustawiczną pracę nad sobą od podstaw, to daje efekty. Niestety jest czasochłonne, wymaga grupy wsparcia ze strony bliskich chorego, niejednokrotnie wymaga czasowo przyjmowania leków psychotropowych. Warunkiem jest całkowita odsłona negatywnych emocji chorego, akceptacja tego status quo nakreślone zwięźle i z empatią, ale szczerze i do bólu przez lekarza i deklaracja współpracy. Zatem dobry diabetolog, to także dobry psychoterapeuta, umiejący rozpoznać leżące u podłoża zaburzeń odżywiania zespoły psychogenne: nerwicę natręctw, depresję, zaburzenia snu czy osobowości. Niestety postawienie w tej sferze precyzyjnego rozpoznania (np. czy chory bardziej jest socjo, czy psychopatą) wymaga konsultacji doświadczonego psychiatry i psychologa klinicznego. Naprawcza przebudowa sposobu odżywiania, bez poprawienia osobowości i ustawicznej pracy nad sobą nie przynosi trwałej poprawy i cukrzyca wraz z całym anturażem cywilizacyjnego zespołu metabolicznego wraca jak bumerang.