Najnowsze osiągnięcia w diabetologii

W rzeczywistości: potwierdzenie starych wypróbowanych metod postępowania. Dla przykładu: porównano efekty lecznicze (między innymi wskaźnik HbA1c) łączenia różnych leków z metforminą u chorych na cukrzycę typu 2. Wyszło tak jak miało wyjść, tj. że stare metody wytrzymują próbę czasu i można leczyć znacznie taniej wcale nie ulegając trendom terapeutycznym nakręcanym przez ostro lobbujący wśród diabetologów przemysł farmaceutyczny. Zestawienie tych schematów ordynacji leków antydiabetycznych wykazało, że badane grupy leków: pochodne sulfonylomocznika, inhibitory α-glukozydazy i tiazolidinediony powodowały zmniejszenie stężenia hemoglobiny glikowanej (HbA1c). Nie ma w tym oczywiście nic odkrywczego. Ale, „nowe – stare” zawiera się we wniosku, że sulfonylomoczniki prowadzą do większej redukcji stężenia HbA1c aniżeli drogie i nierefundowane w Polsce tiazolidinediony. Co więcej, niektóre z nich okazały się tak toksyczne w niepożądanych skutkach ubocznych, że zostały z lecznictwa wycofane. W moim odczuciu wniosek: że pochodne sulfonylomocznika i inhibitory α-glukozydazy stosowane w połączeniu z metforminą powodowały porównywalne obniżenie stężenia HbA1c jak przy insulinoterapii – jest truizmem, znanym i potwierdzonym od lat 10-ciu. Powiem więcej, aby uzyskać pożądane cele lecznicze, oprócz metod pozafarmakologicznych, które są na pierwszym miejscu, muszę czasowo stosować u chorych wszystkie te leki przeciwcukrzycowe doustne łącznie z insuliną. Chory przychodzi zaniedbany, pod wpływem wysokiej gluko i lipotoskyczności, niestety z już wyłaniającymi się komplikacjami odległymi. Wówczas nie ma, naprawdę nie ma już czasu na stopniowe dochodzenie do wyrównania na zasadzie konsensusu lekarz – pacjent. Trzeba te niekorzystne trendy metaboliczne, które nawzajem się akcelerują jak najszybciej zażegnać. Dopiero po osiągnięciu doraźnych celów leczniczych mogę wycofać się stopniowo z części tych leków.

Natomiast jest mi trudno pogodzić się z rewelacjami, że oto nastąpiła poprawa stanu chorych na cukrzycę typu 2 pod wpływem pochodnych sulfonylomocznika, którzy przebyli niedokrwienny udar mózgu. Chorzy byli leczeni objawowo i mieli rehabilitację, przypisywanie korzyści z tego leczenia któremukolwiek z leków, w moim odczuciu jest nieuprawnione i ryzykowne. Tak jak ryzykowne jest leczyć chorego pochodnymi sulfonylomocznika, kiedy mają wskazania do insulinoterapii.

W innym jeszcze doniesieniu autorzy oceniali wpływ rutynowego podawania preparatu złożonego peryndopryl/indapamid, na występowanie ciężkich incydentów naczyniowych u chorych na cukrzycę, niezależnie od początkowych wartości ciśnienia tętniczego lub stosowania innych leków hipotensyjnych. Wyniki są „zniewalające”. Leczenie preparatem złożonym peryndopryl/indapamid było dobrze tolerowane (tak dobrze, jak każdy z nich oddzielnie) przez chorych na cukrzycę typu 2 i spowodowało obniżenie ryzyka poważnych incydentów naczyniowych, w tym zgonu. Tylko, że wyliczenia statystyczne wykazały, że dopiero terapia 5 letnia pozwala uniknąć zgonu u 1 na 80 chorych. Można się zgodzić, że życie ludzkie nie ma ceny. Tylko, że ta akurat cena jest do znacznego zredukowania, kiedy leki te stosować oddzielnie. Cóż, wygoda mniejsza, ale czy koniecznie za taki „hit” (2 w jednym) trzeba płacić tak drogo. Niektóre grupy leków w Polsce są droższe niż w pozostałych krajach Unii. Innowacyjne, śmiem wątpić. Jeżeli chory współpracuje i nie zaniedbuje przyjmowania leków to identyczne leczenie może nie tak eleganckie, ma za połowę tej ceny.

Dr Zygmunt Trojanowski